Przykładowo czas. Ten nie płynie tak samo wszędzie. Chociażby sen i jawa. W tych dwóch miejscach (ja wolę określenia "krainach") będziemy inaczej odczuwać czas, pewne fakty, nawet logika jest zapewne zupełnie inna. Założę się, że w innym świecie dwa plus dwa wcale nie równa się cztery.
Ale zaraz! Rozgaduję się o jakichś równoległych rzeczywistościach. A nie powinnam, proszę mi to wybaczyć. Aczkolwiek...
Oba te światy które omawiam są tak samo realne, rządzą się takimi samymi prawami logiki, natury...
Chodzi mi tu o kontrast, jaki występuje między tym, jakie życie pełniliśmy wcześniej, a jakie teraz. Tak, różnica jest duża. Naprawdę spora.
Ale zanim ci to opowiem, drogi odbiorco, siądź na tym miękkim, pięknym fotelu. Wygodnie? Na pewno? Bardzo mnie to cieszy. I proszę, poczęstuj się jednym z tych ciasteczek, które tak starannie ułożyłam tu, na talerzyku. Proszę. Naprawdę. Nie są zatrute. Nie chcę twojej śmierci. Gdyby było inaczej, to po co bym opowiadała tę historię? No dobra, jeszcze tego nie robię. Za to niebawem z moich ust wydobędą się słowa, w których zawrę tę opowieść. Opowieść, która raz toczy się prosto, innym razem idzie pod górę, by zaraz potem spaść w dół niczym woda w wodospadzie. Często niesie za sobą echo, które rozprzestrzenia się po ciemnej i mrocznej jaskimi, przez którą należy przejść, by dostać się na światło. Albo zostać uwięzionym w tej jaskini na zawsze. Tak, historie są naprawdę różne.
Tak czy owak, opowiem ci coś. Ale najpierw powiedz: chcesz się czegoś napić? Niestety, nie mam w domu żadnych procentów, dlatego sądzę, że woda, sok, herbata albo kawa powinny tu wystarczyć. Nie, nie chcesz? Na pewno? W takim razie mam nadzieję, że nie będziesz mieć mi za złe, jeśli od czasu do czasu wezmę łyka wody? Zrozum mnie - od tej gadaniny mogę szybko poczuć suchość w ustach i gardle.
Gotowy?
Więc zacznijmy. Od czego? Chyba najlepiej będzie, jeśli rozpocznę opowiastkę od prawie samego początku. Tak, prawie. Po prostu bywa, że początki nie są interesujące. Może zajmuje to mały odsetek, jednak do tej reguły wpisuje się właśnie ta historia. Wiedz jednak, że nie potrafiłabym opisać pewnych scen, gdyż w niektórych miejscach i sytuacjach, które tu opiszę po prostu mnie nie było. No dobra. W zdecydowanej większości, acz istnieje osoba, która ładnie mi wszystko opowiedziała... wszystko? Ok, nie wszystko, korzystałam z różnych źródeł... W sumie, nieważne.
Mam nadzieję, że pokochasz tę biedną istotkę tak samo, jak ja. Ale proszę - nie mów mu, że nazwałam go biedakiem. On nienawidzi, gdy tak się go nazywa. W sumie - zapewne większość społeczeństwa tak ma, chociaż nie da się ukryć wyjątków. To ludzie którzy za wszelką cenę chcą, by się nad nimi litowano.
Powinnam powiedzieć, że nie rozumiem takich osób, ale prawda jest inna. Wiele osób w dzieciństwie nigdy nie było chwalone. Albo było niewidzialne, zwłaszcza dla rodziców czy też tego rodzaju opiekunów. To dlatego z łatwo wyczuwalną desperacją próbują zwrócić na siebie uwagę.