Początkowo mnie nawet bawiło. Otwieram garaż, trzmiel wylatuje na moje powitanie. Zamykam, a on na piechotę wchodzi z powrotem pod drzwiami. I tak codziennie. Nigdy żadnej gromady buczącej, tylko on, jeden.
- Samotnik – pomyślałam – lepiej widać mu w odosobnieniu, na kamratów już patrzeć nie może.
Niektórzy mają swojego nietoperza na balkonie, dlaczego ja nie mogę mieć swojego trzmiela w garażu – skonstatowałam. I tak żyliśmy sobie w zgodnej symbiozie czas jakiś. On mnie witał wyfruwając naprzeciw i żegnał, pokazując odwłok.
Wyjechałam na jakiś czas na wakacje zapominając o moim trzmielu. Wracam, sytuacja się nie zmieniła. Powitał mnie wyfruwając i pożegnał na piechotę. Trudno było stwierdzić po liniach papilarnych odnóży czy to ciągle ten sam trzmiel, czy jego następca, a może nie daj Boże, synek, albo jeden z licznych synków.
Obejrzałam dokładnie pomieszczenie, szczególnie pod sufitem, gdyż miałam w pamięci osy, które onegdaj zagnieździły się w altance ogrodowej. Niczego podejrzanego nie było.
Przez kilka kolejnych dni sytuacja nie odbiegała od normy, czyli: powitanie – pożegnanie…zawsze jeden osobnik. Żadnych kolesi ani siostrzyczek.
Przesadzałam kwiaty doniczkowe. W garażu był worek ziemi, kiedy go podniosłam, pod spodem leżała zwykła cienka reklamówka, ot, taka supermarketowa, jednorazowego użytku…a w niej, jakaś maź brunatna, a pod nią nieregularny plaster, ale nie miodu, tylko pełen larw.
Brrr, kijem wyrzuciłam worek i ten niby ruszający się plaster na ulicę. Samochody zaraz go rozklepały na amen, a ja zadeptywałam w garażu to co się ruszało niezdarnie. Sama sobie się dziwiłam, że nie uciekłam spanikowana, ale chyba adrenalina trzymała mnie na posterunku. Wymiotłam resztki, posadzkę polałam autowidolem i jeszcze raz zmiotłam i zamknęłam garaż. Mój trzmiel, oczywiście na piechotkę pod drzwiami dreptał do środka, na co ja otwierałam, on wylatywał i tak kilka razy w kółko. Odpuściłam.
Rano, kiedy otwarłam drzwi, powitała mnie gromada mało przyjaźnie rozbzyczanych trzmieli, którą starałam się przepędzić wymachując torbą na zakupy. Udało się szczęśliwie wyjechać. W pamięci dokopywałam się do faktu, że na karaluchy w akademiku pomogły radzieckie perfumy.
Mam odświeżacz powietrza, który raczej udusi niż cokolwiek odświeży – pomyślałam i wracając zabrałam to cudo współczesnej chemii. Otwarłam drzwi. Pozapinałam kurtkę wysoko pod szyją, nałożyłam kaptur / bliscy śmiali się, że powinnam hełm strażacki pożyczyć/ i przystąpiłam do akcji. Rozpylałam to to w powietrzu a trzmiele jak naćpane dopalaczami spadały na ziemię. Jeszcze jakieś tam podrygi, poprawka odświeżaczem i zgon.
Oj, napracowałam się, nie powiem. Posadzkę jeszcze raz zlałam autowidolem i pomaszerowałam do domu. W ciągu dnia kurację uskuteczniałam kilka razy, bo moi nielegalni mieszkańcy wracali, ale w coraz mniejszej ilości, aż wieczorem był tylko jeden, który na widok mojej dłoni uzbrojonej w rozpylacz odleciał i już nie próbował wracać pieszo.
Niby nic, ot, zagnieździły się trzmiele, ot, zdarza się. Ale ani miotacz ognia, ani działko przeciwlotnicze, boć to skrzydlata zgraja, nie były potrzebne. Pomógł zwykły odświeżacz powietrza.
Gdybyś szanowny czytelniku zechciał skorzystać z jego dobrodziejstwa, chętnie podam nazwę i gdzie to cudo można nabyć.
Alarm błonkoskrzydłych
Regulamin forum
W tym dziale należy publikować wyłącznie miniatury, drabble i krótkie opowiadania.
Przydatne definicje
drabble: krótka forma literacka licząca dokładnie sto słów
miniatura literacka (short story): krótki utwór składający się z mniej niż 7 500 słów
opowiadanie – krótki utwór epicki o prostej akcji, niewielkich rozmiarach, najczęściej jednowątkowej fabule, pisany prozą
Teksty dłuższe (fragmenty powieści, długie opowiadania) należy publikować w dziale "Opowiadania i fragmenty powieści".
Nazwa tematu powinna składać się z tytułu tekstu. W przypadku publikowania fanfiction, należy podać źródło w nawiasie kwadratowym, przykładowo: "[Harry Potter] Tytuł opowiadania".
Każdy tekst należy odpowiednio otagować. Tagi wybieramy z pola pod tytułem tematu.
Przydatne definicje
drabble: krótka forma literacka licząca dokładnie sto słów
miniatura literacka (short story): krótki utwór składający się z mniej niż 7 500 słów
opowiadanie – krótki utwór epicki o prostej akcji, niewielkich rozmiarach, najczęściej jednowątkowej fabule, pisany prozą
Teksty dłuższe (fragmenty powieści, długie opowiadania) należy publikować w dziale "Opowiadania i fragmenty powieści".
Nazwa tematu powinna składać się z tytułu tekstu. W przypadku publikowania fanfiction, należy podać źródło w nawiasie kwadratowym, przykładowo: "[Harry Potter] Tytuł opowiadania".
Każdy tekst należy odpowiednio otagować. Tagi wybieramy z pola pod tytułem tematu.
Alarm błąkoskrzydłych
Trzmiele! Kocham trzmiele. Twoja zabawna historyjka umiliła mi jazdę autobusem. Bardzo przyjemnie się czytało.
Ps. Nie jestem tylko pewna czy nie pisze się "błonkoskrzydłe"
Ps. Nie jestem tylko pewna czy nie pisze się "błonkoskrzydłe"
Tygrysy gniewu są mądrzejsze niż rumaki wiedzy.
William Blake
William Blake
Alarm błonkoskrzydłych

Ta historyjka zdarzyła się naprawdę.
Nie mam monopolu na rację.
-
- Księżycowe Ostrze
- Posty: 2108
Alarm błonkoskrzydłych
Jakiś czas temu zaprzyjaźniłem się z szerszeniem. Nasza przyjaźń nie wytrzymała próby, gdy zawędrował do pokoju, gdzie spały dzieci.
Ruskie perfumy? Kiedyś próbowałem takim odiekołonem zniechęcić stadko trzmieli, jednak używałem wersji w płynie. Trzmiele, choć zachwycone nie były, trzymały się swojego gniazda niczym Michał Drzymała roli. Może przyleciały ze wschodu... jeszcze z czasów przed rewolucją?
Fajna historyjka. Lekki opis ciężkiej walki o byt.
Ruskie perfumy? Kiedyś próbowałem takim odiekołonem zniechęcić stadko trzmieli, jednak używałem wersji w płynie. Trzmiele, choć zachwycone nie były, trzymały się swojego gniazda niczym Michał Drzymała roli. Może przyleciały ze wschodu... jeszcze z czasów przed rewolucją?
Fajna historyjka. Lekki opis ciężkiej walki o byt.
Alarm błonkoskrzydłych
Całkiem fajne opowiadanko 
Chyba najbardziej zabawne zdanie:


Chyba najbardziej zabawne zdanie:
On mnie witał wyfruwając naprzeciw i żegnał, pokazując odwłok.

Niebo nad jej głową było tak nieprzeniknione, tak niewyobrażalnie głębokie i bezkresne, że poczuła się malutka i nic nieznacząca.
______________________________
Enya
Leo Rojas
______________________________
Enya

Leo Rojas

-
- scyzoryk
- Posty: 5
Alarm błonkoskrzydłych
Widzę, że opowiadanie całkiem niezłe, ludziom się spodobało. Tylko pamiętaj na przyszłość, że w XXI wieku perfumy są rosyjskie, a nie radzieckie. I zakończenie utworu powinno być również literaturą, tak jak cała reszta, a nie reklamą środka owadobójczego. Pozdrawiam 

Alarm błonkoskrzydłych
Fajny tekst i taki życiowy.
Rosyjskie czy radzieckie perfumy? Podejrzewam, że w XXI wieku nie ma rosyjskich perfum, bo tam (jak wszędzie) wszystko tylko made in Zachód. Natomiast radzieckie perfumy, czyli odiekołon, to było coś.
Rosyjskie czy radzieckie perfumy? Podejrzewam, że w XXI wieku nie ma rosyjskich perfum, bo tam (jak wszędzie) wszystko tylko made in Zachód. Natomiast radzieckie perfumy, czyli odiekołon, to było coś.
Alarm błonkoskrzydłych
Co za horror! Podziwiam za odwagę; mnie wszystko, co się wije albo lata i bzyczy, przyprawia o gęsią skórkę, zwłaszcza kiedy występuje w dużych ilościach.
Raczej wzięłabym to w nawias.
Pozapinałam kurtkę wysoko pod szyją, nałożyłam kaptur / bliscy śmiali się, że powinnam hełm strażacki pożyczyć/ i przystąpiłam do akcji
Raczej wzięłabym to w nawias.
Alarm błonkoskrzydłych
Przyjemny tekścik. 
Również podziwiam za jaja, ja to bym uciekała po znalezieniu takiej ''niespodzianki'' w garażu

Również podziwiam za jaja, ja to bym uciekała po znalezieniu takiej ''niespodzianki'' w garażu

Jeśli nie wiesz, co masz dalej zrobić, to zrób sobie kawę.
Alarm błonkoskrzydłych
Angel Tygrysewicz pisze:Widzę, że opowiadanie całkiem niezłe, ludziom się spodobało. Tylko pamiętaj na przyszłość, że w XXI wieku perfumy są rosyjskie, a nie radzieckie. I zakończenie utworu powinno być również literaturą, tak jak cała reszta, a nie reklamą środka owadobójczego. Pozdrawiam
Ależ pamiętam, że mamy XXI wiek...tylko, że moje wspomnienie o akademiku historycznie, znajduje się w wieku XX...nie jestem, niestety, nastolatką

Nie reklamuję też, nigdzie nie podałam nazwy, środka który służył mi za miotacz ognia....i nigdzie nie napisałam, że to był środek owadobójczy / był to, niestety, odświeżacz powietrza.........radzę się wiec zastanowić, czym odświeżamy powietrze

Wszystkim, ale to wszystkim serdecznie dziękuję za czas z moimi owadami...upss...słowami

Teraz mam innych nieproszonych gości, mrówki ze skrzydłami. Żal mi się do nich zabrać, bo mrówka to takie pracowite stworzenie.
Nie mam monopolu na rację.
Wróć do „Proza: miniatury i drabble”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości