Boże, stwórco wszystkiego, co istnieje
Dałeś mi życie oraz podarowałeś nadzieję
Na to, że może być piękne zamiast niewoli,
Przez którą serce tęskni do Ciebie i boli;
Ono czeka aż zamieszkasz i się rozgościsz,
Bo tylko Ty od złych więzów stale pościsz,
Bo tylko Ty dość opiekuńczy, roztropny i silny,
Imponujesz mi Panie, iż pozostajesz nieomylny;
Wierzę, że mam w sobie wieczną cząstkę Boga
I kara na ciemną stronę mego życia płynie sroga,
Boskość ma moc i skrupulatnie choroby leczy,
A dzięki niej serce bliskiej zmianie nie przeczy;
Pragnę, żeby cząstka ta rosła w ogromną siłę
I roztopiła niczym ogień niezagojone blizny,
Bo jakaż to przyjemność posmakować trucizny,
Co najchętniej wykopałbym jej głęboką mogiłę;
Czuję Boże, iż przekroczyłeś próg mojej sieni,
A ja zapraszam Ciebie dalej, uprzątnąłem pokoje,
Zezwalam, by ciało i umysł były już tylko Twoje,
Bo wtedy szybciej błysk w nich się rozpromieni;
Trucizna niech będzie wspomnieniem, to możliwe,
Już jej spróbowałem, gorzka i nie mogę polecić
Tylko Ty potrafisz nie ogień, lecz pożar wzniecić,
By spłonęła na dobre i życie było mniej lękliwe;
O tym marzę, zasmakować wolności bez krat,
Wolności, gdzie nie muszę nosić wstydu szat,
Wolności, w której swą osobę szanuję i kocham
I za powrotem skąd podążam Panie nie szlocham!
Wdzięczność
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości