Swego czasu wymienione przez Ciebie aspekty również postrzegalem jako przyczyny. Kiedy zacząłem je postrzegać jako skutek niewydolności aparatu państwowego, świat zrobił się prostszy.xeno pisze:Przede-wszystkim jednak trzema głównymi powodami jakie podałem były
1. Błędne koło buntu. Ludzie się buntują bo np. podatki, zaczynają zabijać i grabić co nadwątla ekonomie i zwiększa podatki, sam fakt buntu zachęca innych do buntowania się tym dłużej im dłużej rebelia nie jest stłumiona. Większe podatki = więcej rebelii. Jeżeli podatki stają się za wysokie lub napady zbyt dotkliwe, ludzie zaczynają głodować... co zachęca rebelie. I tak w kółko Macieja he he he.
Siła państwa zawsze jest wypadkową słabości sąsiadów. Bardzo fajnie pisał o tym Feliks Koneczny. Kiedy Rzym był mocny, sąsiedzi powiadali Roma locuta, causa finita. Kiedy Wizygotom odmówiono wiz i (pod Adrianopolem) sami sobie wizy imperialne wzieli, maksyma sporo straciła na znaczeniu... ale przyczyną całej awantury była, podobnie jak w innych przypadkach, niewydolność rzymskiego aparatu władzy.xeno pisze:A no tak i jeszcze do tego sąsiedzi zaczynają krzywo patrzeć, a Rzym miał bardzo niemiłych sąsiadów...
Z tym się nie zgodzę. Uniwersalizm rzymski w znaczniej mierze powstał dzięki liberalnym rządom i poszanowaniu zwyczajów tych, których podbili.xeno pisze:Do tego Rzym dawał o wiele za dużo swobód swoim prowincjom. Powinien przeprowadzić gruntowną romanizacje ludności by uniknąć sentymentów chęci powrotu do dawnej flagi.
Namiastkę tych dzialań podejmowali ostatni cesarze, ale bez efektów.xeno pisze:Miast romanizować odległe prowincje. Rozwiązał by kompletnie władze nad nimi, przestał by kontrolować tyle ziemi ile trzeba by móc w spokoju skonsolidować swoje siły/ pozbyć się problemów i następnie podbić je znowu.
Julek był fajny gość. Może nawet był geniuszem, ale do rządzenia, to on się nadawał w stopniu co najwyżej przeciętnym. Uważam, że istotę problemu uchwycił dopiero Oktawian August, którego postrzegam jako władcę znacznie większego formatu.xeno pisze:3. Coś co nazwałbym "Klątwą Juliusza Cezara". Juliusz Cezar był bez dwóch zdań geniuszem. To jednak sprawiło że manipulował on polityką w taki sposób że on jako geniusz mógłby się w niej odnaleźć. Po swojej śmierci zostawił tytuł Cezara/króla wytworzony przez geniusza dla geniuszy, zwykłym ludziom. Doprowadziło to do nieskończonej ilości nożów w plecach i scenie politycznej na której tylko najlepsi dali by rade się utrzymać przez czas odpowiednio długi by wprowadzić znaczące-pozytywne zmiany.
Cholera, a tak się starałem, aby nie było zbyt wiele datxeno pisze:Ja jednak nie przepadam za rzucaniem datami i szybkim zsumowaniem żywotów kolejnych władców. Rozumiem i szanuje wszystkich pisarzy, którzy się tego podejmują. Nie leży to jednak w moim guście. ( O wiele bardziej przepadam za opisem życia codziennego, walk, taktyk, przemowach etc. etc.). No! Ale gusta to gusta!

Przyczyną jest moje pojmowanie średniowiecza: dopóki w ludzkich mózgach i duszach istniała potrzeba (i oczywistość) jednego cesarza, było średniowiecze. Kiedy potrzeba zniknęła, świat zrobił się renesansowy... z wszystkimi dodatnimi i ujemnymi plusami tego stanu rzeczy.xeno pisze:...choć jak dla mnie trochę za długo o Rzymie jak na artykuł dążący do średniowiecza.
Tak, jednak w przeciwieństwie do profesjonalistów mogę sobie pozwolić na emocje i literacko cenny brak profesjonalizmu. Fachowcom nie wypadaxeno pisze:Pojmuje jednak że jesteś bardzo tematem zainteresowany i to murwa widać!

Köszönöm szépen.xeno pisze:Cyah around!