Tak było i ze mną. Ponieważ dostałam się do tej grupy szczęśliwców, których marzenie zostało spełnione, podzielę się swoim doświadczeniem, w nadziei, że może choć odrobinę ułatwi to innym przetarcie trudnych ścieżek do wydania swojego dzieła.
Po pierwsze i najważniejsze – nie pozwól, by euforia przyćmiła zdrowy osąd. Wiem, że to trudne, bo radość z przysłowiowego postawienia kropki nad „i” jest zawsze ogromna i całkowicie zrozumiała. Ale nie daj się jej ogłupić. Odłóż tekst na kilka dni, a potem przeczytaj, starając się spojrzeć nań chłodnym okiem. Popraw błędy, których na pewno jest wiele, bo nic tak nie zraża do czytania jak niechlujnie napisany tekst. Poprawiłeś? To działamy dalej.
Daj swoje dzieło do przeczytania osobom, co do których masz pewność, że nie będą ci słodzić, lecz ocenią bezstronnie, i bez skrupułów wytkną wszelkie niedociągnięcia. Słuchanie o własnych błędach nie jest miłe, ale trzeba to wziąć na klatę. Lepiej, że skrytykuje cię beta reader, niżby miał to zrobić recenzent w wydawnictwie, po kilku stronach lektury wrzucając tekst do kosza.
Jednakże nie przyjmuj uwag „przedczytaczy” całkiem bezkrytycznie, wszak wiadomo, że ilu ludzi, tyle gustów. Jeżeli masz głębokie przeświadczenie, że skrytykowany fragment jest dobry, zostaw go! Moja maksyma „pisarz nie ku*wa, nie musi wszystkich zadowolić”, mimo swojej brutalności sprawdza się doskonale.
Masz już poprawiony, niemal gotowy do wysyłki tekst. Niemal, bo jeszcze musisz sprawdzić, czy jest prawidłowo sformatowany. To ważne, gdyż większość wydawnictw tekstów źle sformatowanych nie przyjmuje do recenzji.
Przyjęło się, że prawidłowy format to strona z marginesami 2,50 cm, czcionką Times New Roman rozmiar 12 i interlinią 1,5-wierszową. Akapity powinny mieć wielkość 1 cm. Należy też uaktywnić dzielenie wyrazów i wyrównanie tekstu do lewej i prawej strony.
„Ogarnąłeś” tekst? To przechodzimy do „po drugie”.
Po drugie, niezbędne jest przygotowanie dobrego konspektu, bez którego nie praktycznie szans na zainteresowanie wydawnictwa swoim dziełem.
Dobry konspekt winien zawierać:
1. NAGŁÓWEK zawierający tytuł dzieła oraz imię i nazwisko autora.
2. KONTAKT: tutaj podajemy adres e-mail, numer telefonu i ewentualnie adres strony internetowej, na której publikujemy własną twórczość.
3. O AUTORZE – tu piszemy krótką, kilkuzdaniową notkę biograficzną.
4. DOROBEK LITERACKI – podajemy wszystkie dzieła, które były gdzieś opublikowane.
5. INFORMACJE O POWIEŚCI
Grupa docelowa: na przykład 18+ (głównie kobiety), czytelnicy romansów
Gatunek: romans/obyczajowa
Liczba znaków ze spacjami: 728855
6. FABUŁA
a. CHARAKTERYSTYKA GŁÓWNYCH POSTACI czyli króciutki opis maksymalnie pięciu bohaterów.
b. ZARYS FABUŁY – tutaj wstawiamy w miarę dokładne streszczenie powieści. Warto przy tym skonstruować je w taki sposób, żeby nie zdradzić rozwiązań głównych wątków. Opis powinien zaciekawić, zachęcić do przeczytania całości. Jeśli zdradzimy w nim zbyt wiele, wystrzelamy w ten sposób całą amunicję zanim jeszcze dojdzie do walki.
c. FRAGMENTY – wklejamy tutaj co najmniej cztery wybrane fragmenty powieści, łącznie 20 – 25 stron, oznaczając je krótko „Fragment 1” itd.
Na końcu konspektu zamieszczamy ewentualne uwagi, np. że jest to pierwsza część cyklu.
Mamy tekst, mamy konspekt, pora na wysyłkę. Warto wysłać propozycję do co najmniej dwudziestu wydawnictw, zresztą im będzie ich więcej, tym większa szansa, że tekst zostanie przyjęty. Warto sprawdzić, czy profil wydawniczy obejmuje interesujący nas gatunek, bo jeżeli nie, wysyłanie tam tekstu mija się z celem.
Na stronie wydawnictwa zazwyczaj widnieje informacja, na jaki adres e-mail należy wysłać propozycję, a także, w jakim pliku ma być tekst. Większość przyjmuje pliki doc, ale na przykład Forma życzy sobie wyłącznie rtf, z kolei Replika czy WAB przyjmują tylko tekst na papierze.
Zwyczajowo wiadomość opatrujemy tytułem „Nowa propozycja wydawnicza”, a w treści oprócz powitania (tylko, na litość boską, nie żadne „witam!”) zamieszczamy zwięzłą informację, np. „Pragnę zainteresować Państwa moją powieścią z gatunku X pod tytułem Y. W załączeniu przesyłam konspekt oraz pełny tekst”.
Nie wolno zapomnieć o dołączeniu do wiadomości pliku z konspektem i tekstem. Wspominam o tym, bo choć wydaje się to oczywiste, dużo autorów zapomina o tym „drobnym” detalu.
Teoretycznie dobrnęliśmy do końca, reszta bowiem spoczywa w rękach potencjalnego wydawcy i od tej chwili nie mamy już wpływu na losy naszego dzieła. Można jedynie spróbować zakląć los poprzez modlitwy, czary czy inne sposoby wpływania na rzeczywistość.
Czas oczekiwania zawsze dłuży się niemiłosiernie, zwłaszcza gdy ma się świadomość, że od większości wydawnictw odpowiedź nigdy nie nadejdzie. Na to nie mam niestety żadnej rady. Ja staram się zabić ten czas cyzelowaniem tekstu, doprowadzając go do perfekcji, jeśli bowiem zostanie przyjęty, wydawnictwo zażyczy sobie wersji ostatecznej, która może i nawet powinna różnić się od wersji zaakceptowanej. Powinna być doskonalsza.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Nie dajcie się namówić na wydanie ze współfinansowaniem, bo to wielki błąd. Nie dość, że taka książka nie ma żadnej siły przebicia, gdyż wydawnictwo swoje pieniądze już zarobiło (zapłacił je autor) i nie zamierza generować kosztów na reklamę, to w dodatku można sobie skutecznie „spalić” nazwisko. Większość wydawnictw działających w systemie tradycyjnym nie chce potem przyjąć do recenzji tekstu takiego autora, zakładając, że jest nic nie wart, skoro jedynym sposobem zaistnienia twórcy na rynku wydawniczym było wydanie za własne pieniądze.
To tyle mojego przynudzania. Mam nadzieję, że choć odrobinę komuś tym postem pomogę. Życzę wszystkim wielu sukcesów.