Pozdrawiam wszystkich
Gdybyście mieli jakieś pytania to chętnie odpowiem.
Pozdrawiam wszystkich
Gdybyście mieli jakieś pytania to chętnie odpowiem.
Polecam forumowe poradniki:
● Zapis dialogów - jak poprawnie zapisywać dialogi w opowiadaniach? Proste i podstawowe zasady
● Pauza (myślnik), półpauza i dywiz (łącznik) – jak je poprawnie stosować?
● Monolog wewnętrzny. Jak zapisywać myśli postaci? Proste i przejrzyste reguły zapisu myśli postaci
● Podstawy: tworzymy opisy (polecam!)
A propos pytań, to może pytanko tematyczne - trochę z grubej rury, ale w ramach wątku - z twojego doświadczenia da się zarobić na pisaniu? Nie chodzi mi, oczywiście, o jakieś konkretne kwoty.
Najchętniej, tak dla porządku, założyłabym dla ciebie odrębny temat (analogicznie jak Hannie Greń: viewtopic.php?f=99&t=7213), zgodziłbyś się?
Polecam forumowe poradniki:
● Zapis dialogów - jak poprawnie zapisywać dialogi w opowiadaniach? Proste i podstawowe zasady
● Pauza (myślnik), półpauza i dywiz (łącznik) – jak je poprawnie stosować?
● Monolog wewnętrzny. Jak zapisywać myśli postaci? Proste i przejrzyste reguły zapisu myśli postaci
● Podstawy: tworzymy opisy (polecam!)
Co do pytania, czy da się zarobić. Odpowiedź brzmi tak, choć na życie, nawet skromne, nie wystarczy .
Natomiast chyba jestem na zbyt wczesnym etapie swojej nazwijmy to "kariery pisarskiej", aby być w tym temacie wiarygodny. Na pewno jestem o krok dalej niż kilka lat temu i z tego się bardzo cieszę. Natomiast teraz dostrzegam problemy, o których kiedyś nie miałem pojęcia. Otóż nawet z najlepszą literaturą nie da się dotrzeć do czytelnika bez zaangażowania w promocję (niestety wydawnictwo nie zrobi tego za nas, połowę, albo nawet trzy czwarte pracy musi wykonać autor - takie czasy). Pojawia się dziwna wiedza o marketingu internetowym, o wymianie barterowej funkcjonującej w sieci między uczestnikami rynku książkowego. A przecież ja tylko chciałem pisać książki . Nikt nie mówił, że aby przetrwać trzeba się zajmować całym tym PR-em związanym z promocją. Próbuję do tego na razie przywyknąć, może za kilka lat mi to spowszednieje, bo nie mam ekstrawertycznej (a może nawet ekshibicjonistycznej) natury.
Szkoda, że tak to wygląda, ale w sumie nie ma tu wielkiego zaskoczenia. Oby kiedyś udało ci się osiągnąć poziom zarobków, z których byłbyś zadowolony i który pozwoliłby na utrzymanie się z pisania.
O, jak ze spotkaniami autorskimi? Podejrzewam, że w marketingu to jest istotne, poza tym wiadomo, dobrze mieć kontakt ze swoimi czytelnikami. Jesteś zadowolony ze współpracy z CM?
Polecam forumowe poradniki:
● Zapis dialogów - jak poprawnie zapisywać dialogi w opowiadaniach? Proste i podstawowe zasady
● Pauza (myślnik), półpauza i dywiz (łącznik) – jak je poprawnie stosować?
● Monolog wewnętrzny. Jak zapisywać myśli postaci? Proste i przejrzyste reguły zapisu myśli postaci
● Podstawy: tworzymy opisy (polecam!)
Twój debiut powieściowy to Lista Sześciu. Czy Twoja droga do wydania tego tytułu
była, jak w przypadku części autorów, istną krucjatą? Czy po prostu, świadom swoich
zdolności, odnalazłeś pasującego Ci wydawcę?
Krucjata to chyba dobre określenie mojej drogi do debiutu powieściowego. O Liście
sześciu powiem na końcu, wrócę do historii mojej pierwszej fantastycznej powieści
Techisterion, która nadal leży sobie w szufladzie i czeka na lepsze czasy. Sądzę, że
ta opowieść będzie adekwatnym streszczeniem drogi przez mękę, jaką musiałem
przejść.
Otóż jak już wspominałem Techisterion było początkowo zbiorem opowiadań z
jednym bohaterem. W dość sporym zbiorku zmieściłem dziesięć tekstów i w takiej
postaci postanowiłem to wysłać w świat. Zgodnie z radami mądrzejszych kolegów po
piórze wycyzelowałem tekst do granic możliwości. Napisałem konspekt w punktach
opisujący fabułę, streszczenie, notkę biograficzną, dodałem również materiał
marketingowy dlaczego mój tekst jest lepszy od innych i dlaczego warto go wydać,
dałem swoje zdjęcie i zacząłem rozsyłać tekst do wydawnictw. Już nie pamiętam jak
długo czekałem na pozytywną odpowiedź, ale ostatecznie takowa przyszła z
wydawnictwa Janka. Redaktor powiedział, że oczywiście wyda. Podesłał nawet draft
umowy wydawniczej. Sądziłem, że złapałem pana boga za pięty. Miałem czekać na
redakcję. Miesiąc później przyszła odpowiedź, że po redakcji wewnętrznej okazało
się, że tekst jednak wymaga sporych poprawek i najlepiej gdybym zgodził się wydać
go w formie e-booka a nie na papierze. A jeszcze lepiej, gdyby udało się zbiór
opowiadań przerobić na powieść. Na e-booka się nie zgodziłem, bo wydawało mi się,
że to taki niepełny debiut. Natomiast niezrażony zacząłem przerabiać Techisterion na
powieść. Generalnie powstała powieść szkatułkowa opowiadająca jedną historię,
jednak każdy z rozdziałów można było czytać jak oddzielne opowiadanie z
niezależnym twistem. Pełen nadziei wysłałem tekst do wydawnictwa i otrzymałem
odpowiedź, że nie o to chodziło i jednak nie wydadzą. Choć muszą przyznać, że tekst
bez wątpienia zyskał na wartości. Byłem zdruzgotany. Nie poddałem się jednak i
wysyłałem tekst dalej. Od Grzegorza Gajka dowiedziałem się, że jest nowe
wydawnictwo Studio Truso, które chętnie przyjmuje debiutantów (Grzesiek wydał tam
doskonałą powieść „Ciemna strona księżyca”, która potem miała reedycję w innym
wydawnictwie). Wysłałem propozycję i o dziwo dość szybko dostałem odpowiedź
pozytywną. Zaczęliśmy redakcję i korektę tekstu. Znowu byłem wniebowzięty.
Niestety ilość kontaktów z wydawnictwem robiła się coraz mniejsza a redaktor
odzywał się raz na miesiąc. Dopiero później dowiedziałem się, dlaczego tak się stało.
Studio Truso, po wydaniu może dziesięciu książek, nie wytrzymało konkurencji na
trudnym polskim rynku i po prostu zbankrutowało. Sądziłem, że ciąży nade mną
jakieś fatum, jednak mimo wszystko się nie poddawałem. Skoro prawie dwukrotnie
udało się wydać Techisterion, to musi być w nim potencjał rynkowy. Na pewno ktoś
go weźmie. Zacząłem wówczas pisać dwutomową powieść science-fiction Skopcy
opartą na długim opowiadaniu, które zbierało bardzo dobre recenzje i ostatecznie
wygrało konkurs na opowiadanie miesiąca na stronie opowiadania.pl. W Internecie
zobaczyłem, że wydawnictwo Novae Res organizuje konkurs Literacki Debiut Roku
na powieść fantastyczną. Wysłałem tam Techisterion. Jakże wielkie było moje
zdziwienie, kiedy dowiedziałem się, że mój tekst pokonał około czterystu innych
konkurentów i znalazł się w pierwszej piątce. Nagrodą za zwycięstwo w konkursie
było wydanie powieści. Pomyślałem, że jeśli nie teraz, to kiedy. Ostatecznie
Techisterion zajął trzecie miejsce (dobrze, że nie drugie, bo chyba bym zszedł na
zawał). Dostałem w nagrodę dziesięć książek, piękny dyplom, który powiesiłem sobie
w kotłowni i tyle. Oczywiście pytałem Novae Res, czy byliby skłonni wydać
Techisterion już poza konkursem. Niestety odmówili. Niestrudzony wysyłałem tekst
dalej, przekonując potencjalnych wydawców z jak wielkim dziełem mają do czynienia
(jakby nie było trzecie miejsce w konkursie Novae Resu nobilitowało). Pewnie mi nie
uwierzycie, ale odezwało się wydawnictwo Videograf II dając mi po raz kolejny
nadzieję. Redaktor prowadząca powiedziała, że przedstawi moją propozycję na
konsylium i spróbuje przeforsować mój tekst do wydania. Niestety pani z
wydawnictwa więcej się nie odezwała, co zakładam świadczyło o tym, że nie udało jej
się przebić z moim tekstem. Przez ten cały czas Techisterion ulegał korektom i
poprawkom. Skończyło się na tym, że nad powieścią pracowałem ponad siedem lat.
Tyle czasu minęło od pierwszej wersji do kształtu jaki ma on obecnie. Oczywiście
przez ten cały czas nie próżnowałem, tylko pisałem nowe powieści, próbując je
wydać. Jak już mówiłem Techisterion nadal leży sobie w szufladzie i czeka na lepsze
czasy. Nigdy potem nie napisałem tak dopracowanego językowo tekstu. Nawet dziś
jak go czytam jestem w szoku, że podobne zdania mogły wyjść z mojej głowy. A
wszystko to wynikało z nieskończonej wręcz ilości poprawek i korekt. Jak dzisiaj na to
patrzę, chyba za bardzo chciałem i poświęciłem na ten tekst zbyt dużo czasu.
Teraz krótko o Liście Sześciu bo z nią poszło znacznie łatwiej. Po napisaniu
pierwszego kryminału podobnie jak w przypadku Techisterion zacząłem go rozsyłać
do wydawnictw. Ku mojemu zdziwieniu odezwał się współwłaściciel wydawnictwa
Erica (nazwijmy go Grzegorzem, aby nie zdradzać jego personaliów), który napisał
enigmatycznego maila: Kiedy mogę zadzwonić? (podobno Remigiusz Mróż też
takiego otrzymał jak szukał wydawcy na Parabellum). Grzegorz powiedział, że co
prawda nie wyda powieści, ale może mi pomóc ją poprawić. Dziś patrzę na naszą
współpracę jak wygraną na loterii. Z Grzegorzem współpracujemy do dziś, na bieżąco
omawiając konstrukcję nowych tekstów. Zawdzięczam Grzegorzowi bardzo wiele i do
dzisiejszego dnia nie pojmuję, dlaczego on to dla mnie robi. Udzielił mi tylu
znakomitych rad zarówno w kwestiach strukturalnych tekstu jak i redakcyjnych, że
pewnie z naszych rozmów można byłoby napisać kilkutomowy poradnik o pisaniu.
Mogę się tylko domyślać, że Grzegorz jest po prostu pasjonatem książek i traktuje
nasze rozmowy jako możliwość realizacji swoich zainteresowań. To za jego radą
stworzyłem od razu trzy kryminały, które zacząłem rozsyłać do wydawnictw jako
trylogię (bohaterowie byli wspólni). Zakładam, że to właśnie był strzał w dziesiątkę.
Drugi zbieg okoliczności był taki, że Wydawnictwo CM szukało nowych autorów, aby
wystartować z serią Nowy Polski Kryminał. Po prostu znalazłem się we właściwym
czasie i miejscu, wpasowałem się ramówkę wydawniczą i rokowałem najlepiej. Nasza
współpraca z Wydawnictwem CM trwa już trzeci rok. Jak już wspomniałem mamy
podpisaną umowę na czwarty kryminał i pierwszą część serii sensacyjno-
przygodowej o niestrudzonych archeologach.
Podsumowując, gdyby nie przyjemność pisania i nieprawdopodobny upór, pewnie
dawno temu dałbym sobie spokój. A tak jestem tu gdzie jestem i bynajmniej nie
powiedziałem jeszcze ostatniego zdania.
Co do spotkań autorskich ,właśnie opublikowałem na stronie i Facebook informację o takowym. Gdyby ktoś pochodził z Rzeszowa lub okolic to serdecznie zapraszam.
A jak ze spotkaniami w kontekście mało ekstrawertycznej osobowości? Też jestem po tej bardziej introwertycznej stronie i zawsze zastanawiałam się, czy to nie stanowi pewnego problemu na takich spotkaniach.
Polecam forumowe poradniki:
● Zapis dialogów - jak poprawnie zapisywać dialogi w opowiadaniach? Proste i podstawowe zasady
● Pauza (myślnik), półpauza i dywiz (łącznik) – jak je poprawnie stosować?
● Monolog wewnętrzny. Jak zapisywać myśli postaci? Proste i przejrzyste reguły zapisu myśli postaci
● Podstawy: tworzymy opisy (polecam!)
Jako że udało mi się ukończyć archeologię, szczególnie zaciekawiła mnie właśnie ta "pierwsza część serii sensacyjno-przygodowej o niestrudzonych archeologach" – zechcesz zdradzić coś więcej? Cokolwiek możesz lub chcesz w tej chwili. Nie naciskam. (np. skąd pomysł akurat na archeologów? Może choć odrobinka, czego będzie dotyczyć?)
Druga powieść z parą archeologów w roli głównej rozgrywa się dla odmiany w Meksyku. Zaczyna się w momencie, kiedy meteoryt, nieco większy niż ten Czelabiński uderza w kompleks hoteli w północnej części kraju gdzie odpoczywają bohaterowie. Co dzieje się potem dużo by mówić (dość istotnym jest, że Meksyk jest areną walk karteli narkotykowych, które praktycznie robią w tym kraju wszystko, co chcą). Ta powieść leży sobie w szufladzie i czeka na odzew na część pierwszą, która mam nadzieje ukaże się nakładem Wydawnictwa CM w przyszłym roku.
Część trzecia serii jest dopiero w głowie i na kilku stronach konspektu w wordzie.
Tyle tytułem reklamy i wprowadzenia Mam nadzieję zaspokoiłem ciekawość a jeśli ją wzmogłem to nawet lepiej
Jestem ciekawa, jak osoby "z zewnątrz" widzą pracę archeologów, bo z Larą Croft czy Indianą Jonesem nie ma nic wspólnego. W zasadzie moim zdaniem jest mega nudna i męcząca, więc byłoby fajnie przeczytać coś bardziej szalonego w tym zakresie.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość